Modern Workplace2020.01.09 3 min. czytania
Od Elżbiety I po sztuczną inteligencję – jak technologia wpływa na rynek pracy?

Technologia jest nierozerwalnie powiązana z pracą. Mamy świadomość nieustannego przeplatania kreacji i destrukcji wplecionych w ich taniec. Technologiczne innowacje tworzą olbrzymie zyski i równolegle niekontrolowane zakłócenia na rynkach pracy. Obie te siły trzymają się zazwyczaj w równowadze, a status quo jest trudny do podważenia.
Wymyślenie nowych technologii jest relatywnie proste. Dużo trudniejsze jest przekonanie innych, że warto zastosować nasze wynalazki na szeroką skalę. Przekonał się o tym William Lee, który wynalazł maszynę do wykonywania jedwabnych pończoch. Dla nas być może wydawać się to zadaniem trywialnym. Dla Williama być może również. Był on przekonany o doniosłości, kompletności i praktyczności swojego wynalazku. Do tego stopnia, że, zgodnie z obowiązującą w Anglii pod koniec XVI wieku procedurą, udał się do Królowej uzyskać patent i zgodę na masową produkcję swojego wynalazku. Ku jego zdumieniu Elżbieta I nie była oczarowana. W zasadzie to była wręcz zaniepokojona jego wynalazkiem i rzekła:
„Wysoko Pan mierzy, Mistrzu Lee, jednak weź pod uwagę, co Twój wynalazek zrobi z moimi poddanymi. To z pewnością doprowadziłoby ich do ruiny poprzez odebranie im miejsc pracy i sprawiło, że musieliby zacząć parać się żebractwem.”
Podważanie statusu quo i zachowanie równowagi
Obecnie podejrzewa się, że Królowa powtarzała obawy gildii producentów i sprzedawców wyrobów pończochowych, którzy obawiali się, że umiejętności ich rzemieślników się zdezaktualizują i utracą swoje podstawowe źródło dochodu. Warto wspomnieć, że opozycja gildii wobec tego wynalazku była w istocie tak intensywna, że nasz wynalazca William musiał ostatecznie opuścić Anglię.
Nie jest to zresztą odosobniony przypadek. W kontekście przyjmowania innowacji jesteśmy bardzo oporni. A przodują w tym osoby, które mogą na zaadoptowaniu innowacji najbardziej stracić. Wracamy tu do początkowej koncepcji równowagi, gdzie zachowanie pracy i rozwój technologiczny jest wprost proporcjonalny do rozpowszechnienia tej metody technologicznej wśród społeczeństwa.
Z jednej rewolucji w drugą
Ostatnia rewolucja – komputerowa – w wielu organizacjach miała miejsce zupełnie niedawno, a wciąż pozostają firmy, które z jej wyzwaniami jeszcze się mierzą. W jej toku wyeliminowano zawody charakteryzujące się wysoką rutynowością i zmniejszono zapotrzebowanie na zatrudnienie w przemyśle. To ostatnie jest zresztą ciekawym przypadkiem, gdyż oznacza dla pracowników przejście ze średnio płatnych zawodów przemysłowych do mniej opłacalnych zawodów usługowych. Wytworzoną alternatywą są też wysoko płatne zawody umysłowe. Zresztą, nie przebrzmiały jeszcze echa rewolucji komputerowej, gdy znów technologiczna innowacja wywróci sytuację na rynku pracy. Mam tu na myśli tak zwaną „rewolucję sztucznej inteligencji”. Ponownie będziemy świadkami transformacji w gospodarce i tego, jak wykonujemy swoją pracę. Albo wręcz czy w ogóle będziemy ją dalej wykonywać.
Czy wygrasz ze sztuczną inteligencją?
Firmy stoją teraz na rozdrożu, decydując prawie na ślepo, w jaki sposób zastosować technologie takie jak machine learning czy deep learning. Najprawdopodobniej niektóre zauważą jedynie niewielki wzrost produkcji w krótkim terminie. Inne osiągną przełomową poprawę wydajności, nierzadko przy okazji tworząc innowacyjne rozwiązania. Od czego jednak zależy różnica? Jak znaleźć się w tej drugiej grupie?
Odpowiedź jest podstępnie prosta – wystarczy zrozumieć wpływ sztucznej inteligencji na nasze życie. Podczas poprzedniej rewolucji skupialiśmy się na automatyzowaniu kolejnych cykli produkcji lub pracy. Staraliśmy się opisywać je jako procesy, najlepiej linearne, podzielone na konkretne kroki czy etapy, które traktowaliśmy jako sekwencyjne, łatwe do ustandaryzowania, powtarzalne i – przede wszystkim – mierzalne. Dzięki takiemu ich pojmowaniu mogliśmy je badać i analizować w oparciu o czas i ruch. Jednak procesy te zostały już tak dokładnie opisane, że dalsze ich rozdrabnianie za pomocą nowych technik niewiele nam da.
Technologia nie tylko dla linearnych procesów
Nowe technologie powiązane z SI umożliwiają nam odejście od tych ścisłych ram. Możemy spojrzeć na procesy biznesowe jako zjawiska bardziej elastyczne, wręcz płynne, gotowe do modyfikacji, aby dostosować je do bieżących wymagań. Weźmy przykład nowoczesnej fabryki, w ramach której już odchodzimy od ścisłych linii montażowych, przechodząc do zespołów łączących „agentów biologicznych i mechanicznych”, czyli ludzi i maszyny obsługiwane systemami SI. Podobne mariaże możliwości agentów (biologicznych, mechanicznych, wirtualnych, itp.) będą coraz powszechniejsze. Już to widzimy w chatbotach reprezentujących firmy w social media czy zespołach marketingowych, których stałym narzędziem są programy monitorujące wzmianki o firmie w sieci. Tak pomieszane zespoły też są coraz lepiej dostosowane do świata zmieniających się danych i warunków rynkowych. Innymi słowy, nie będziemy już aktualizować i unowocześniać różnorodnych procesów, lecz wymyślać je na nowo.
Jak będzie wyglądać nowa rzeczywistość?
Równowaga została zachwiana – innowacyjne zastosowania sztucznej inteligencji już teraz podbijają rynki i zmieniają zasady prowadzenia tradycyjnych procesów. Niestety, przez wzgląd na dysrupcyjny charakter tych przemian oraz ich precedensową naturę nie jesteśmy w stanie przewidzieć dokładnie jakie zmiany nastąpią.
Do tej pory przyjmowało się, jak w ujęciach PwC czy Accenture (Human+Machine: Reimagining Work in the Age of AI), że najboleśniej odczują je przedstawiciele zawodów powtarzalnych i rutynowych. Jednakże nowe badania instytutu Brookings różnicują podejście do tej rewolucji ze względu na robotykę (wpływającą na przemysł produkcyjny i pracę w fabrykach), automatyzację (wpływającą na zawody powtarzalne, na przykład specjalistów od wprowadzania danych) oraz sztuczną inteligencję (która dotknie osoby wykształcone i dobrze zarabiające, od radiologów po programistów).
W praktyce oznacza to, że właściwie każdy może zostać dotknięty tymi zmianami. Zadaniem trudnym, jeśli w ogóle możliwym, jest ustalenie, jakich specjalistów będą one dotyczyły i w jakim stopniu. Jednak możemy pokusić się o stworzenie trzech kategorii definiujących wpływ sztucznej inteligencji na konkretne zawody. Algorytmy i/lub maszyny mogą:
- Zastąpić pewne zawody,
- Wesprzeć inne,
- Stworzyć nowe.
Niewątpliwie jednak powinniśmy się przygotować do tych zmian poprzez aktywne monitorowanie wpływu technologii na wykonywane przez nas obowiązki i możliwie szerokie ich włączanie do naszego codziennego użytku.